Obecny czas to Pią 3:03, 29 Mar 2024 | Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum ****legancyofkaintrylogia.fora.pl**** Strona GłównaForum ****legancyofkaintrylogia.fora.pl**** Strona Główna
Użytkownicy Grupy Rejestracja Zaloguj

LEGANCY OF KAIN:soul raver 2
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ****legancyofkaintrylogia.fora.pl**** Strona Główna » poradniki przejścia gry
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
RAZIEL
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:29, 19 Paź 2006    Temat postu: LEGANCY OF KAIN:soul raver 2

TWIERDZA SARAFAN
Po tym, jak Moebius wymusił na mnie zawarcie z nim przymierza postanowiłem rozładować nieco mój gniew i ruszyłem w prawo przez podwójne drzwi, a potem wzdłuż korytarza. Wreszcie! Pierwsze ofiary padły nim spostrzegły moją obecność. Wessałem ich dusze i przeszedłem przez wrota. Z kolejnym strażnikiem pobawiłem się chwilkę. Są śmieszni – pomyślałem. – Wymachują żelazem, tak jakby mogli wyrządzić mi krzywdę. Kiedy się znudziłem, zabiłem go szybkim atakiem. To, że chciał mnie zniszczyć, nie oznacza, że może cierpieć... prawdziwe męki zostawię dla Kaina.

Przeszedłem pierwszymi drzwiami na prawo. Coś mi mówiło, że główne wrota są zamknięte. W międzyczasie zarżnąłem kolejnego człowieczka i udałem się drzwiami naprzeciwko.

Widok witraży i posągów, na których uwieczniono wojowniczych Rycerzy Sarafan ożywił zapomniane dzieje... ale tylko na chwilę. Mam poważniejsze zadania, niż rozczulanie się nad straconym życiem.

Będąc na podwórku zauważyłem dziwną zależność - gdy zabijam trzech strażników, krata podnosi się. Doszedłem jednak i do takiej, która nie chciała stanąć otworem. Broniła dostępu do większego pomieszczenia, więc szybko przeszedłem do spektralnego planu i minąłem żelazną zaporę. Wyłoniłem się z powrotem na środku sali.

Wreszcie wróciło do mnie moje ostrze – Soul Reaver, czyli Łupieżca Dusz. Teraz już wiem, w jaki sposób Moebiusowi udało się wybić wampiry tego świata. Były bezbronne, gdy przyszło im walczyć bez ich zdolności, na warunkach, które stawiał człowiek.

Darowałem życie gwardzistom, którzy sami się nawinęli i przeszedłem przez duże żelazne wrota przede mną. Pojawił się Moebius. W komnacie znajdował się grób króla Williama Sprawiedliwego, którego zabił Kain. Był tam też złamany pierwowzór Soul Reavera. Nie miałem pojęcia, że nadal przechowuje w sobie tak potężną moc. Oba Ostrza połączyły się, stając się tym samym zbyt potężne... nawet dla mnie. Stałem się niewolnikiem, ale zniosę wszystko, co w ostatecznym rozliczeniu pozwoli mi dopaść i unicestwić Kaina. Zostawiłem nawet głupiego starca, nie łamiąc mu choćby ręki. Niech zobaczy moje zwycięstwo.

Wyszedłem drzwiami po lewej, zarzynając strażnika, który na mnie czekał w kolejnym pomieszczeniu. Użyłem drzwi na końcu korytarza.

Trafiłem do kaplicy. Zdałem sobie sprawę, jak prawym rycerzem był Raziel. To straszne, jaką podłą istotą się stałem. To wszystko przez Kaina. Zapłaci za to.

Zabiłem strażników i otworzyła się brama. Wszedłem po spiralnych schodach ulokowanych w lewej części pomieszczenia i wyszedłem drzwiami na szczycie. Następnie przeszedłem drzwiami na końcu korytarza.

POŁUDNIOWE JEZIORO
Nosgoth wydaje się być taki piękny... Aż trudno uwierzyć, że Kain go zniszczy.

Zeskoczyłem z platformy i płynąłem w lewo, aż dotarłem do kawałka lądu, na którym znajdował się jakiś mechanizm. Uruchomiłem go. Jak się okazało, otworzyłem podwodne przejście po mojej lewej. Przepłynąłem przez nie i nadal zmierzałem w lewo. Dotarłem do kolejnego kawałka ziemi. Odkryłem tam jakieś pradawne obeliski. Pewnie i tak nie przydadzą mi się do niczego. Wróciłem do wody i dostałem się na wyżej osadzony grunt. Pobiegłem przed siebie, wskakując na kolejne urwisko i poszybowałem ponad przepaścią, aż znalazłem się na kolejnym fragmencie stałego lądu. Tym razem chyba ostatecznie.

Poszedłem ścieżką, zabijając wszystkich, którzy zagrodzili mi drogę. Nie powinni byli tego robić. Dotarłem do rzeczki. Po prawej stronie zauważyłem schody. Wszedłem po nich, wyniszczając słaby opór gwardzistów.

Dotknęła mnie przykra aura wampirów nadzianych na pale. Bardziej przypominali bezbronnych chłopów, niż bezwzględnych myśliwych.

W końcu stanąłem przed zamkniętą bramą. Zbiłem strażników i pociągnąłem za dźwignię. Przytrzymałem ją, aż wrota stanęły otworem. Nie czekając długo, przeszedłem przez nie.

KOLUMNY
Wreszcie spotkałem Kaina. Mojego zabójcę i ofiarę zarazem. Nim zdążyłem sięgnąć mu do gardła i pozbawić go życia opowiedział mi smutną historię, z której wynikało, że jest on Strażnikiem Równowagi, następcą Ariel, która została zamordowana. Zabił resztę Strażników, ale wbrew przeznaczeniu zachował swoje życie, żeby uratować wampirzy gatunek przed wyginięciem. Jak na mój gust, to po prostu chciał zostać władcą świata, ale teraz ja dopełnię jego losu.

Niestety, przebiegły Kain uciekł szybciej, niż zdążyłem zareagować. No cóż, ścigałem go już tak długo, że jeszcze ta chwila nie zrobi różnicy.

Przeszedłem się po okolicy, za kolumny. Sytuacja wydawała się być bez wyjścia, ale gdy przeszedłem do spektralnej rzeczywistości wszystko okazało się jasne. Tuz za kolumnami znajdowało się przejście. Użyłem go zatem i ja. Postanowiłem jak najszybciej wrócić do materialnego świata. Niedługo później zobaczyłem błękitny portal służący temu celowi.

Nagle, ogarnęło mnie przeczucie, że jestem obserwowany. Ale kto to mógł być? Kain? Raczej nie.

Nie wyzbywając się tego dziwnego wrażenia poszedłem ścieżką przed siebie. Niedługo później dostrzegłem na drzwiach pewien wizerunek. Jeśli miałbym lustrzane odbicie pewnie tak by wyglądało.

Zaraza, czyżbym był, aż tak paskudny? – pomyślałem i użyłem mojego Łupieżcy Dusz, aby otworzyć zabytkowe drzwi.

PODZIEMNE RUINY
Gdy wszedłem do środka, wrota zatrzasnęły się za mną i owiał mnie przykry zapach zastałego powietrza.

Gdybym tylko miał powonienie na pewno poczuł bym się niedobrze – pomyślałem i ruszyłem w głąb korytarzy. Powitały mnie cieniste bestie, które chyba od dawna nie miały gości. Nie potrafiły się zachować i mimo iż nic im nie zrobiłem rzuciły się na mnie. Zabiłem je bez skrupułów.

Tak, jak bym miał jakieś... – pomyślałem melancholijnie i podążyłem przed siebie.

Doszedłem do pomieszczenia z kolumnadą, gdzie czekała mnie względnie przyjemna niespodzianka – spotkanie z Pradawnym Bogiem.

Nie było innego wyjścia ze świątyni, więc zanurkowałem w poszukiwaniu jakiegoś tunelu. Odpowiednim okazał się ten z oświetlonym wejściem. Popłynąłem wzdłuż niego, aż wynurzyłem się pośród grupki cienistych bestii. Zabiłem je i podążyłem do rampy po lewej stronie jaskini. Wskoczyłem na platformę i poszedłem tam, gdzie prowadziła ścieżka. Dotarłem do kolejnego oczka wodnego. Musiałem zanurkować, aby przekonać się, że jest ono tylko początkiem kolejnego tunelu. Płynąłem tak długo, aż zobaczyłem ścianę, po której bez problemu mógłbym się wspiąć, gdyby nie to, że jaskinia jest wypełniona wodą.


Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
RAZIEL
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:31, 19 Paź 2006    Temat postu: akt2

BAGNA
Wynurzyłem się na bagnach. Poza szczątkowym stałym lądem błoto było tak gęste, że wbita drzewcem halabarda nie przewróciła by się przez wieki. Mój myśliwski instynkt zdecydowanie odradzał mi walkę w tej ziemisto-wodnej mazi.

Poszedłem w kierunku, w którym prowadziła prowizoryczna ścieżka. Po kamieniach w prawo. Doszedłem wreszcie do drzwi, które ugięły się pod moją mocą i nagle zrozumiałem, kto mnie obserwował. To był Vorador – wampir.

Postanowiłem, że dowiem się, dlaczego to robi. Poszedłem wiec przed siebie, tam dokąd prowadziła nowoodkryta ścieżka. Zabiłem przeciwników i krążyłem po okolicy, nim nie natrafiłem na łuk, podobny do tego, który był nad wejściem z powalonymi drzwiami. Podążyłem wzdłuż szerokiej ścieżki, mordując cokolwiek stanęło mi na drodze. Kładka, do której dążyłem okazała się zbyt wysoko, aby ją dosięgnąć, a usypywanie kopczyka było nie do pomyślenia. Musiałem znaleźć inny sposób, aby się tam dostać. Nie szukałem długo. Na lewo stąd znajdowała się ściana, po której bez problemu wspiąłem się wyżej i zeskoczyłem po drugiej stronie. Po czym udałem się wzdłuż nowej ścieżki, aż dotarłem do ruin, w których widziałem Voradora.

Ostatecznie, postanowiłem otworzyć wrota używając Łupieżcy Dusz i spenetrować Kuźnię Mroku.

KUŹNIA MROKU
Wrota zamknęły się tuż za mną, pozostawiając mnie samego w pustym hollu. Udałem się przed siebie, wzdłuż korytarza i przy pomocy Łupieżcy Dusz pokonałem strażnika przy drzwiach. Podniosłem tarczę, która po nim została i z ciężkim sercem (gdybym tylko je miał) pozbyłem się jej, używając ją jako klucza.

Poszedłem wzdłuż nowego korytarza. Natrafiłem jednak na konkretny, żelazny problem – kratę, której nie byłem w stanie nawet leciutko pchnąć. Nie deliberując długo przeszedłem do spektralnej rzeczywistości i ominąłem przeszkodę. Poszedłem przed siebie i skręciłem w prawo, znajdując błękitny portal, dzięki któremu mogłem wrócić do świata materii. Wróciłem do kraty, którą wcześniej omijałem i wspiąłem się po ścianie w lewej części pomieszczenia.

Wszedłem schodami na górę i zabiłem Łupieżcą Dusz kolejnego strażnika. Następnie wykorzystując moje szczątkowe skrzydła poszybowałem na platformę u szczytu kolumny. Potem jeszcze drugi lot na platformę ze schodami, naprzeciwko kolumny.

Rozejrzałem się dokoła i zobaczyłem lustra... a myślałem, że machiny do podróży w czasie są dziwne i skomplikowane...

Odwracałem lustro, aż otworzyło się pomieszczenie na prawo. Sfrustrowany (a byłem do tego zdolny) udałem się wzdłuż korytarza i przy jego końcu przeszedłem do spektralnego planu,. Aby poradzić sobie z kolejną przeszkoda na drodze do zemsty – żelazną kratą. Doszedłem do ogromnej sali, w której rosło drzewo, podtrzymujące platformę.

Wróciłem do materialnego świata i wspiąłem się po ścianie w północnym końcu pomieszczenia. Następnie z powodzeniem szybowałem na platformę. Nie bardzo wiedziałem co zrobić, więc przeszedłem do spektralnej rzeczywistości i kiedy świat się wypaczył okazało się, że platforma znalazła się dużo wyżej, niż realnie. Bez problemów pokonałem na skrzydełkach odległość miedzy kładką, a wejściem do korytarza przede mną. Powróciłem do szarej rzeczywistości i Łupieżcą Dusz zabiłem strażnika. Zabrałem mu tarczę i otworzyłem nią pobliskie drzwi. Poszedłem nowym korytarzem przed siebie i na jego końcu użyłem zdolności Łupieżcy Dusz do generowania pocisków w celu otwarcia sufitu nad lustrem. Chwyciłem kolumnę, którą dało się przesuwać i umieściłem ją na środku pomieszczenia, a następnie odwróciłem lustro tak, aby było na nią skierowane. Kolumna rzuciła cień.
Wskoczyłem na fragment zniszczonej kolumny na prawo od lustra, a później na sam szczyt. Stamtąd poszybowałem przez otwarte przejście. Zabrałem małe lusterko, które znajdowało się na platformie. Następnie zeskoczyłem i wyszedłem do głównej sali z lustrami. Drzwi zatrzasnęły się za mną. Podążyłem na koniec pomieszczenia i umieściłem lusterko w uchwycie.

Kiedy to zrobiłem zacząłem majstrować przy lustrze, aż otworzyło się przejście po lewej stronie. Przeszedłem w spektralną rzeczywistość, aby minąć kolejną kratę, po czym powróciłem do świata materii.

Znalazłem ścianę, po której mogłem się wspiąć i uczyniłem to czym prędzej. Wróciłem do lustra, które mijałem, przechodząc przez kratę. Ustawiłem je w kierunku lustra w głównej sali. Doszedłem do krawędzi i zauważyłem kolumnę, którą byłem w stanie przesunąć. Powiodłem ją na środek i rzuciła cień. Mogłem po nim przejść.

Wykorzystałem tę możliwość i przy pomocy tego pomostu wszedłem na środkową platformę. Ponownie użyłem zdolności Łupieżcy Dusz do generowania pocisków i wystrzeliłem w lśniący punkt na suficie nad lustrem na platformie.

Kiedy się otworzył znów zacząłem bawić się lustrem, aż powstał nowy korytarz. Skoczyłem wysoko, aby się do niego dostać, ale warto było. Przesuwałem tarczę słoneczną w prawo tak długo, aż światło nie zaświeciło w dół przez otworek. Koniec końców, duży błękitny kryształ w głównej sali rozpalił Kuźnię Mroku, która sprawiła, iż stałem się właścicielem Łupieżcy Mroku, oraz poczułem się dużo, dużo lepiej.

Użyłem Łupieżcy Mroku, aby otworzyć drzwi za mną, oraz dwoje kolejnych. Pojawił się Vorador.

BAGNA
Skierowałem swe kroki do Południowego Jeziora. Tam znajduje się wejście do Kuźni Światła i tam właśnie musiałem się dostać.

PODZIEMNE RUINY

Po drodze, w Podziemnych Ruinach przemówił do mnie Pradawny Bóg. Tym prędzej podjąłem drogę do celu. Użyłem Łupieżcy Mroku, aby otworzyć wyjście i przedostałem się do Południowego Jeziora.

POŁUDNIOWE JEZIORO

Wskoczyłem do jeziora i przepłynąłem przez przejście, które wcześniej otworzyłem przy użyciu mechanizmu.Pośrodku czterech wodospadów znalazłem kawałek stałego lądu, oraz drzwi. Otworzyłem je używając Łupieżcy Mroku i wstąpiłem do Kuźni Światła.


Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
RAZIEL
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:32, 19 Paź 2006    Temat postu: akt3

KUŹNIA ŚWIATŁA
Już chyba tradycyjnie, Kuźnia zatrzasnęła za mną swoje przeklęte drzwi, więżąc mnie w swych murach.

Wywalczyłem sobie drogę przez korytarz i poszybowałem do ołtarza z purpurowym płomieniem, na środku pomieszczenia. Wetknąłem weń Łupieżcę Mroku, co sprawiło, że po drugiej stronie pomieszczenia pojawił się mroczny pomost. rzekroczyłem go i przeszedłem do spektralnego świata, aby ominąć bramę, blokującą przejście. Zaraz po tym powróciłem do rzeczywistości. Udałem się przed siebie i użyłem Łupieżcy Dusz do otwarcia drzwi przede mną.

Tym sposobem znalazłem się w głównej sali Kuźni Światła.

Wyszedłem z sali i przechodząc do spektralnego świata ominąłem kratę. W miejscu, gdzie znajdował się Błękitny Portal powróciłem do rzeczywistości, a następnie wróciłem do przeszkody, którą tak skrzętnie omijałem. Była twarda i zimna jak zwykle.

Z jednej strony pomieszczenia znajdowało się lustro, które mogłem do woli suwać w górę i dół. Umieszczając je jak najdalej od kraty sprawiłem, że otworzyły się wszystkie drzwi z symbolem światła, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem.

Udałem się wzdłuż korytarza. W pewnym momencie zatrzasnęły się bramki i zostałem zaatakowany przez strażników. Gdy posłałem ich z powrotem do diabła zdobyłem duże lustro. Umieściłem je na pustym stojaku w głównej sali.

Poszedłem korytarzem nieopodal tego lustra i kolejne zwierciadło, które napotkałem odwracałem tyle razy i na tyle sposobów, aż otworzyły się drzwi z symbolem słońca, które znajdowały się w pobliżu. Nowoodkryty korytarz przemierzałem dopóki nie natknąłem się na kratę. W tej sytuacji ponownie przeszedłem do spektralnego świata i ominąłem przeszkodę, a następnie kontynuowałem wyprawę korytarzem. Wszedłem do sali z kolumnami, wdrapałem się na jedną z nich i poszybowałem do wyjścia. Zaczynałem już tracić nadzieję, że wrócę do materialnego świata, gdy niespodziewanie, po lewej stronie długiego korytarza zobaczyłem Błękitny Portal. Gdy już stąpałem po rzeczywistej ziemi cofnąłem się do sali z kolumnami. Uaktywniłem Łupieżcę Dusz i naładowałem go mocą Łupieżcą Mroku.

Następnie powtórzyłem manewr ze wspinaczką i szybowaniem do wyjścia. Doszedłem do klatek schodowych. Udało mi się wyciągnąć bloczek umiejscowiony między nimi. Po czym kontynuowałem przechadzkę korytarzem.

Na końcu skręciłem w lewo i zabiłem strażników, a następnie zanurzyłem Łupieżcę Mroku w ołtarzu, co sprawiło, że powstał kolejny mroczny pomost.

Przeszedłem po nim i zarżnąłem strażników w pomieszczeniu na końcu. W ten oto sposób wszedłem w posiadanie drugiego małego lusterka. Zeskoczyłem do sali poniżej i umieściłem zwierciadełko w uchwycie.

Wróciłem do miejsca z suwanym lustrem i przesunąłem je maksymalnie daleko od drzwi słońca. Potem udałem się korytarzem prostopadłym do luster i poszybowałem przez lukę w podłodze. Drzwi otworzyłem używając Łupieżcy Mroku.

Dotarłem do sali z kolumnami i tym razem udało mi się otworzyć bramkę Łupieżcy Mroku, którą ostatnim razem musiałem omijać. Wróciłem długim korytarzem, koło lustra i poszybowałem ponad przepaścią do statuy z symbolem Łupieżcy Mroku. Użyłem go na niej.

Obróciłem duże lustro tak, aby odbijało promienie na małe lusterko po drugiej stronie przepaści. Wskazało ono drzwi, które otworzyłem przy pomocy Łupieżcy Mroku. Aby tego dokonać musiałem raz jeszcze poszybować nad przepaścią. Okazało się, że w środku znajdowało się kolejne lusterko, na które to małe zaczęło odbijać promienie.

Wróciłem do pierwszej bramki przy Kuźni Światła, którą musiałem omijać w spektralnej rzeczywistości. Otworzyła się bez szemrania.

Pozostało mi już tylko dostać się do korytarza, który prowadzi do komnaty Stróżującego Oka.

Będąc na miejscu wygenerowałem z Łupieżcy Mroku pocisk, który trafił w Oko. Znajdowało się ono wysoko pod sufitem, a nad symbolem słońca. Kiedy Oko zostało zamroczone moim pociskiem energii pobiegłem ile sił w nogach i zabrałem symbol słońca. Tylko dzięki mojemu nieobliczalnemu szczęściu nie zostałem usmażony, przez Oko, które właśnie odzyskiwało wzrok.

Gdy już posiadłem ten symbol pobiegłem do sali z Kuźnią Światła. Stanąłem naprzeciwko niej i włożyłem go w otwór, w który zdawał się pasować jak ulał.

Kuźnia Światła została uaktywniona, więc oczywistym stało się włożenie weń Łupieżcy Dusz. W wyniku tego stałem się posiadaczem Łupieżcy Światła, oraz kwitnącego zdrowia.

Po zakończeniu procesu podszedłem do drzwi, które znajdowały się za mną i otworzyłem je przy pomocy mojego nowego Łupieżcy Światła. Przeszedłem przez drzwi, z zamiarem wyjścia z Kuźni Światła. Następną bramę także otworzyłem Łupieżcą Światła. Przeszedłem przez pomieszczenie z ołtarzem Łupieżcy Mroku, które aktywowało mroczny pomost i przy pomocy Łupieżcy Światła oddałem strzał w symbol znajdujący się nad drzwiami. Sprawiło to, iż stanęły przede mną otworem. Przemierzyłem korytarz i w końcu użyłem Łupieżcy Dusz, aby otworzyć ostatnie drzwi, które dzieliły mnie od Południowego Jeziora.

POŁUDNIOWE JEZIORO
Przepłynąłem raz jeszcze przez podwodne przejście, które musiałem wcześniej po raz kolejny otworzyć, używając mechanizmu. Przygotowałem się duchowo na to co może mnie spotkać i ruszyłem do Twierdzy. Użyłem Łupieżcy Światła, aby trafić w różowy kamyk nad częściowo zatopionymi drzwiami, dzięki czemu stanęły one otworem.


Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
RAZIEL
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:34, 19 Paź 2006    Temat postu: akt4

TWIERDZA SARAFAN
Wpłynąłem przez nowopowstałe przejście. Na jego końcu naładowałem Łupieżcę Światła. Po wszystkim, poszedłem korytarzem w prawo. Chwilę potem drzwi zamknęły się za mną z trzaskiem i łoskotem. Kontynuowałem podróż wzdłuż korytarza i nie przeszkodzili mi nawet przeciwnicy, którzy widać liczyli na coś więcej, niż cios w tętnicę. Wyszedłem drzwiami na końcu korytarza i znalazłem się oko w oko z kilkoma ziejącymi nienawiścią nieprzyjaciółmi. Musiałem ich zabić, gdyż stanęli mi na drodze. Chwile później otworzyłem drzwi i wszedłem do katedry, gdzie stopiły się Ostrza. Przeszedłem przez duże, żelazne wrota, aby ponownie spotkać Kaina. Parszywa bestia nie pozwoliła się zabić i tym razem. Dobrze więc – pomyślałem – co się odwlecze to nie uciecze.

Poszedłem drzwiami na lewo, a potem wzdłuż korytarza do okrągłej komnaty. Po prawej stronie znajdowały się drzwi, którymi musiałem przejść dalej. Znów wszedłem do pomieszczenia pełnego przeciwników. Zabiłem i tych, a gdy to uczyniłem otworzyły się drzwi. Przeszedłem przez nie wprost na podwórze, gdzie czekali na mnie strażnicy. Zaszlachtowałem ich i poszedłem korytarzem naprzeciwko, wychodząc w objęcia kolejnych śmiałków, których także musiałem zamordować, jeśli chciałem żeby drzwi stanęły przede mną otworem. Udałem się w lewo, do końca korytarza, a później dużymi dwuskrzydłowymi drzwiami. Następnie w lewo i znalazłem się w miejscu, w którym zaczęła się ta opowieść.

MACHINA CZASOPRZESTRZENNA

Użyłem Łupieżcy Światła, aby trafić w różowy kamyk nad drzwiami po lewej stronie pomieszczenia. Otworzyły się, a ja, po krótkiej rozmowie z Moebiusem, przetransportowałem się wstecz w czasie. Wyszedłem przez jedyne drzwi prosto do Twierdzy Sarafan.

TWIERDZA SARAFAN
Pokonałem nieprzyjaciół i przeszedłem przez dwuskrzydłowe wrota na południu. Zaczynało robić się ciasno, więc rzezałem każdego i wszystko, co podchodziło zbyt blisko. Wyszedłem przez zniekształcone kraty po prawej stronie korytarza. Później przez drzwi na końcu pomieszczenia, krótki korytarzyk i prosto na podwórze do drzwi naprzeciwko. Następnie drzwiami na końcu pokoju do okrągłej sali z malowidłami Rycerzy Sarafan. Po chwili udałem się północnym przejściem i zabiłem obu przeciwników. Energetyczna ściana nie stanowiła już problemu. Znów przeszedłem przez powykręcaną kratę i okazało się, że zamiast w przeszłości Nosgoth znalazłem się w jego przyszłości.

Postanowiłem, że skoro już tu jestem zwiedzę okolicę.

Przeszedłem zachodnią bramą, a później prosto przez katedrę i wyjściem z tyłu, także na zachód. Spotkałem Moebiusa, a raczej to co z niego pozostało. Poszedłem na prawo, przez drzwi i prosto korytarzem. W nowym pomieszczeniu zabiłem przeciwników i tym samym usunąłem przeszkody dzielące mnie od wydostania się z fortecy.

Skierowałem swoje kroki w kierunku Południowego Jeziora.


Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ****legancyofkaintrylogia.fora.pl**** Strona Główna » poradniki przejścia gry
Wyświetl posty z ostatnich:   
 
 
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:  

Strona 1 z 1


Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.